BACHOR #5

20110730-101733.jpg

treść:

OD RED.

5 OKRUTNYCH ZABAW

POSTULATY SIERPNIOWE

RZECZY (I CZYNNOŚCI) ZBĘDNE

PORZUCAĆ PO LUDZKU – NASZ PORADNIK

5 POWODÓW DLA KTÓRYCH WARTO MIEĆ BACHORA

NUTKI MALUSZKA

26 RZECZY, JAKIE (WCZEŚNIEJ CZY PÓŹNIEJ) OJCIEC POWIE DO SYNA

JAK POKONAĆ „ŻYCZLIWEGO”

BABCIA JADZIA RADZI: Jak walczyć z plamami


Kochani nieudolni!

Wakacje zbliżają się ku końcowi. Jak to ? tak to, magiczna siła sztuki pozytywnego myślenia – oto bowiem jesteśmy już za półmetkiem i horyzont bliski. Oczywiście wszystko w tym roku sprzysięgło się przeciwko Wam. Począwszy od pogody, a na cenach produktów wszelakich skończywszy. Niestety Rząd nie uwzględnia dotacji na wypadek zaistnienia kataklizmu zwanego dojrzewający bachor. Ale znów przychodzimy Wam z pomocą rzucając garść perełek specjalnie na piąte, jubileuszowe wydanie. Będzie więc o tym, co robią dzieci, by nie nudzić się w czasie deszczu, co mówią ojcowie do bachorów, czego nie powinniśmy zabierać ze sobą do szpitala idąc wydać na świat jakiś bękarci pomiot. Załączamy również wspaniałe, motywujące teksty- z jednej strony jak porzucać po ludzku, z drugiej, dlaczego warto jednak zatrzymać bachorzątka. Ale to nie wszystko. Oto przed wami dużo czytania, wiele złotych rad, kilkoro nowych redaktorów, w tym jeden mężczyzna. Miłej lektury i pamiętajcie! Piekło to inne bachory.

Like this at Facebook!
powrót na górę


5 OKRUTNYCH ZABAW

W czasie deszczu dzieci się nudzą? Tak, ale tylko wtedy, gdy nie pozwalasz im się bawić w to, co chcą. Ale uważaj, czasem chwila spokoju oznacza pięć lat ciężkich robót. Oto lista Pięciu Okrutnych Zabaw, na których pomysł wpadają bachory gdy pozwalasz im puścić wodze wyobraźni.

1) atak ryżu – zrobiliście wspólnie pyszny ryż z polewą owocową, bo są wakacje i tak dalej? Taa jasne, wspólnie z dziećmi, kogo chcecie nabrać… nieważne. Siadacie do stołu aż tu nagle jedno z dzieci znienacka wystrzeliwuje ryż w: a) rodzeństwo – jeśli posiada b)was – jeśli nie posiada. W drugim wypadku, nawet gdy mamy do czynienia z innymi przedmiotami, czy to pestki arbuza, czy też łyżeczki, widelce, noże, łatwo czynność ukrócić. W pierwszym przypadku lepiej założyć papierową torbę na głowę schować się pod stół i przeczekać. Ingerencja we wzajemną walkę kto kogo bardziej opluje może zakończyć się dewastacją mienia wspólnego we wszystkich pomieszczeniach. A tak, to przynajmniej dzieciaczki czymś się zajmą, a tymczasem może przestanie padać

2) przebieranki kulturalne – ta niewinna nazwa skrywa dramatycznie okrutną, zwłaszcza dla posiadaczy bogatej kolekcji płyt, gier i filmów, zabawę polegającą na tym, że nieobserwowane przez nikogo dziecko przekłada kolejne krążki z jednych opakowań do innych. Niemądre maluszki zostawią stosik opakowań z nową zawartością przy biblioteczce, rozsądne starszaki odłożą całość półki. O efektach przekonacie się dopiero, gdy zechcecie odnaleźć ulubiony horror, albo postrzelać do tych przemiłych zombiaków.

3) Przegląd tygodnia – odbywa się zawsze tam, gdzie zostawicie dziecko w kuchni. Tym lepsza zabawa, im większy kubeł ze śmieciami. Dzięki systematycznemu opróżnianiu zawartości małymi rączkami przypomnicie sobie, że trzy dni temu wywaliliście tego zgniłego banana, a nocą ktoś wyjadł pudding czekoladowy, ale nie wymył opakowania i nie wrzucił do recyklingu. Ha ha ha, ale fajna zabawa.

4) Wodny szlak – to prawdziwie interaktywna rozrywka z wykorzystaniem żywiołów. Zwłaszcza gdy ktoś wam wyłożył podłogę w przedpokoju glazurą, na której można się łatwo poślizgnąć. Pomysłowy maluszek sięga po tę bardzo zabawną szczotkę, którą zawsze ukrywacie za ubikacją, macza ją w wodzie klozetowej a następnie samruje wspaniałe ślady wodne na ścianach i na podłodze. Efekt jest wręcz doskonały, gdy znienacka na taki wodny szlak wejdziecie bosą stopą. Za efektowny upadek na bok +5 punktów, a za wywrotkę do tyłu z wymachami rąk +15 punktów. Igrzyska w Soczi coraz bliżej…

5) DIY Scrabble – Scrabble samo w sobie jest bardzo rozwijającą grą. Niestety, albo poskąpiliście i nie macie w domu, albo leży gdzieś wysoooko na półce,a biedne dziecko od godziny dopomina się, żebyście mu je zdjęli. Tymczasem wy jak zwykle, ignorujecie potrzeby maluszka, zajmujecie się pierdołami, jak choćby wymiataniem ryżu z wąskich szczelinek między kuchennymi szafkami. Dlatego wiele bachorów wpada na genialny pomysł, świadczący o ich olbrzymiej determinacji. Robią scrabble samemu. Z czego? Że niby z papieru? Jaaasne, chyba Ty. Dzieci myślą perspektywicznie, po co się męczyć skoro rodzice mają już gotowe elementy, które w prosty i zabawny sposób można wydłubać. Oczywiście z laptopa, albo waszej nowej bezprzewodowej klawiatury. Literki same wyskakują, a potem można układać mnóstwo słów… zwłaszcza takich, które nie wymagają powtarzania liter w jednym wyrazie.

I tu warto się zastanowić, czy nie lepiej ubrać bachora w płaszczyk , kaloszki, i wypchnąć na deszcz. Kałuża nie kosztuje 2300 zł w leasingu, nie powoduje sińców na łokciach, o ile obchodzicie się z nią należycie, i nie wywołuje berserkera , gdy chcecie posłuchać ulubionej muzyki wieczorem do snu.
red.nacz.mać

Like this at Facebook!
powrót na górę


POSTULATY SIERPNIOWE

W trosce o bezszelestny i niekłopotliwy rozwój bachorów oraz święty spokój nieporadnych rodziców przedkładamy listę postulatów. Spełnienie ich pozwoli nam i wam spać spokojniej. Oto cele do których dąży nasza społeczność – wkrótce rozpoczniemy zbieranie podpisów pod projektem ustawy.

1. Żłobek i przedszkole z internatem.
Nie rozumiemy dlaczego dopiero nastoletniego bachora można wysłać z domu do przyjemnej instytucji edukacyjnej z całodobowym dozorem, najlepiej daleko od domu (żeby nie mógł wrócić po śladach). Siedzi tam sobie cichutko, nabywa wiedzę, może nawet i zawraca komuś głowę, ale nie tobie. A młodsze bachory to co, pies? Też należy im się buda!

2. Elektryczny pastuch w miejscach publicznych.
W sklepach, restauracjach, kinach, muzeach i innych miejscach użyteczności publicznej, których użytkowanie tak często zakłócane jest przez bachory, powinny zostać wydzielone specjalne strefy otoczone wysokim płotem pod wysokim napięciem. Koniec z bieganiem za bachorem uciekającym między regałami w supermarkecie! Koniec z wychodzeniem z ciekawej wystawy bo bachor się nudzi! Na pastwisko, za płotek – wypad i wypas!

3. Knebel on demand.
W dobie rozwoju technologii cyfrowych i usług na życzenie życzymy sobie jakiegoś fajnego patentu do uciszania bachora. Mógłby działać po wciśnięciu „mute” na pilocie telewizora.

4. Praca w kopalni.
Co było złego w wysyłaniu bachorów do pracy w kopalni? Przynajmniej koszty jedzenia się zwracały. A ubrań nie trzeba nowych, bo na przodku ciemno i i tak nic nie widać. Nasi przodkowie wiedzieli jak poskromić bachora – wróćmy do sprawdzonych metod!
red.kaz
Like this at Facebook!
powrót na górę


RZECZY (I CZYNNOŚCI) ZBĘDNE

Jeszcze się bachor nie urodzi, a już każą nam kupować pierdyliardy rzeczy „koniecznie niezbędnych”. Postanowiłam przyjrzeć się krytycznie wyprawce dla noworodka i wyrzucić z listy to, bez czego spokojnie i bez bólu można się obyć. Zaoszczędzimy kasę i miejsce w chacie. To drugie w przypadku niewielkiego mieszkania w bloku – bezcenne.

Kosmetyki. Popularna wyprawka obejmuje: waciki, gaziki, pałeczki z watą, krem pielęgnacyjny, krem na odparzenia, mydło (specjalne), oliwkę, puder, płyn do kąpieli, szampon, nożyczki, szczotkę do włosów, specjalny proszek/płyn do prania. Uff. Pół naszej łazienkowej szafki i zestaw jak dla starej lampucery, a nie noworodka. Zacznijmy więc wykreślanie od początku. Waciki – mogą zostać, najwyżej zużyjemy do zmywania własnego makijażu, nie zmarnują się. Gaziki – podobnie, zawsze można jakąś ranę po krojeniu pomidora zbyt ostrym nożem dzięki nim przemyć. A pałeczkami z watą gdzie mamy zamiar bachorowi grzebać? A te wszystkie kosmetyki gdzie mamy zamiar wetrzeć? Sprawdza się krem na odparzenia dupy, bo z odparzoną dupą na pewno będzie ryk, a tego chcemy uniknąć, oliwka, woda do mycia i styka. Aha, nasi przyjaciele zza Bałtyku, Szwedzi, odchodzą już od codziennych kąpieli, bo się bachorowi płaszcz lipidowy zmywa. Nawilżane chusteczki z powodu nasączenia zbyt dużą ilością syfu również są passe. Bierzesz dziecko pod pachy i pod kran.

Rożek (60 – 150 pln), czyli coś, w czym rzekomo bachor po narodzinach świetnie się czuje. Oczywiście można kupić super bajera wyszywany sprzęt, który posłuży nam przez 2 miechy i potem spokojnie to będzie można wyrzucić. Albo oddać. Ale można nie kupować i zamontować na bachorze rożek z kocyka. Świetnie robią to panie w szpitalu, można podpatrzeć. Jak komuś brakuje kokardy, zawsze można dodatkowo jakiś malowniczy supeł wokół zawiązać. Ale bachorowi jest raczej wszystko jedno. Może tylko na zdjęciach dla babci wygląda lepiej.

Laktator. Kontrowersja i drożyzna. Na mnie żaden nie działał albo dostałam w spadku zepsute. Dlatego dziś sądzę, że nie ma nic lepszego niż dłoń własna. Wymasuje i wydoi w czasie o połowę krótszym i na pewno bardzo dokładnie. Przynajmniej 3 stówy zostają w portfelu.

Torebki i pudełka na mleko do mrożenia (60 – 100 PLN komplet). Tak samo przydatne okazują się małe słoiczki. Tańsze 4 razy, można kupić w Tesko, wyparzyć i będą jak znalazł. Tylko rzeczywiście końcówka ze smoczkiem do nich automatycznie nie pasuje.

Termometr do mierzenia temperatury wody (15 zyla) – szczyt bezsensu. Z powodzeniem do zastąpienia własnym łokciem.

Specjalny, nieśmierdzący kosz na pieluchy (80 – 100 pln) ma podobną moc działania, jak pielucha dokładnie zawinięta w torebkę foliową. Przynajmniej wreszcie można coś zrobić z tymi tonami wszędobylskich torebek, a tak gównianej sprawy i tak lepiej nie trzymać za długo w pomieszczeniu.

Jeśli jesteśmy niuejdżowymi rodzicami, mamy z głowy łóżeczko (3 stówy plus materacyk). Przecież bachor i tak wyląduje z nami w łóżku na najbliższe 3 – 5 lat, co, jak wiadomo, skończy się rozwodem (może jednak przemyśleć sprawę łóżeczka?)

Bawełniana myjka do kąpieli przeczy filozofii skóra do skóry, którą tak lubią popisywać się media.

Prasowanie. Sprawa jest kontrowersyjna. Chodzi o dodatkowe zabijanie bakterii i „zmiękczenie” pieluch tetrowych, które służą do wycierania wszystkiego (cycków, dziecka, rzeczy) tudzież „zmiękczenie” ubranek, które dziecko ma nosić. Ale jest to robota tak straszliwie bezproduktywna i bezsensowna, że najczęściej energii starcza na 2 prasowania. Chyba, że komuś pomaga to w medytacji, która pomaga mu w radzeniu sobie z wrzeszczącym bachorem. Wtedy to nie prasowanie, tylko terapia.

Guganie do bachora, czyli mówienie do niego dziwnym językiem, którego na pewno nie rozumie, bo przecież nikt wokół niego takiego języka nie używa. Dlaczego chcemy, żeby uczył się nieistniejącego języka? A potem mamy pretensje, że źle mówi, sepleni, l zamiast r, te sprawy.

red.ręka

Like this at Facebook!
powrót na górę


PORZUCAĆ PO LUDZKU – NASZ PORADNIK

W ramach naszej akcji propagującej porzucanie bachorów zaprezentujemy wam wybór tradycyjnych, opisanych w literaturze jak i bardziej nowoczesnych przykładów porzucania. Wszystko, by pomóc wam przełamać bariery społeczne związane z pozostawieniem bękarta bez opieki rodzicielskiej. Bo włączenie telewizora to za mało. W czasach wirtualnej rzeczywistości i multimedialności przy dzieciach należy się wykazać postawą wysoce proaktywną.
Byście uwierzyli w siebie, na pierwszy ogień rzucamy wam Biblię, potem… sami zobaczcie. Uwaga! Nie stosować na prawdziwych dzieciach oglądanych na okładkach kolorowych czasopism, na zawsze uśmiechniętych maluszkach, małych genialnych odkrywcach, nigdyniepłaczących bobaskach i tym podobnych niewinnych, słodkich istotkach.

Metoda #1 Na Mojżeszka
Niestety, jest to dosyć kłopotliwa metoda. Wymaga przede wszystkim pozyskania wyplatanego wikliną kosza, którego cena, jak się domyślacie nie jest niska. Tym bardziej, że jest to produkt ekologiczny, polski, ma wartości stymulujące i edukacyjne. Ale to nie wszystko. Do tego koniecznie musi być ręcznie haftowany letniczek. Żadne kaftany marki Tesco nie wchodzą w rachubę. Tym bardziej second hand, aż wstyd, że mogliście o tym pomyśleć! Następnie ważny jest wybór miejsca. Istotne w Metodzie Na Mojżeszka jest wykorzystanie naturalnych cieków wodnych, niestety wiele rzek jest dziś uregulowanych, tymczasem szuwary muszą być! Inaczej nici z tego. I nie, tama we Włocławku nie może zastąpić szuwarów. Metoda niesie zagrożenie, że któregoś dnia porzucony przez was bachor wyrośnie na kolejnego takiego prawdziwego Mojżeszka, gorzej, gdy wykształci się na Pana Zemstę. Dlatego starsze pokolenie sugeruje- do koszyka dodaj poduchę z pierza.

Metoda #2 Na Abrahama
Nie chodzi nam oczywiście o moment, w którym Abraham wyprowadził syna swego na górę by słożyć go w ofierze, gdy WTEM! w krzakach pojawił się baranek. Chodzi o ten wcześniejszy moment, gdy Abraham popełnił syna ze służącą swą, Hagar, a następnie oboje wypędził na pustynię. Nie wdawajmy się w drobiazgi. Dziś służącą i kochanke z powodzeniem zastępuje żona, gdy więc macie syna pierworodnego, kobiety, strzeżcie się, albowiem koniec wasz jest bliski. Niestety, niedogodnością porzucenia kobiety i bachora Metodą na Abrahama jest konieczność znalezienia dobrej pustyni. Błędowska zarasta, więc raczej słabo, poza tym co to za tułaczka, gdy wszędzie masz blisko a na horyzoncie widac kominy Huty Katowice? Na szczęście loty do Tunezji, czy Egiptu są coraz tańsze, a tam… piasek, piasek… i jeszcze raz piasek.

Metoda #3 Na Jeana Jacquesa Rousseau
Ruso wielkim filozofem był. W swoim czasie. Pośród publikacji ma też i te dotyczące wychowania, ale jak wszyscy dobrze wiemy o wychowaniu najlepiej pisać, gdy żaden bachor nad głową nie drze ryja. By zyskać należyty komfort do dumania ten sprytny Francuz postanowił całą swą bandę rozwrzeszczanych (zapewne, grzecznych i cichych przecież by nie porzucił) bekarciątek oddać do przytułku. Jeśli chcielibyście podobnie, radzimy się pospieszyć. Program finansowania domów dziecka z prawdziwego zdarzenia, takich dużych, mrocznych i pełnych zasmarkanych, ufajdanych dzieciorów do wzięcia, niestety się kończy.

Metoda #4 Okno Życia
To klasyczna metoda „Na Klasztor” tylko w nowym wydaniu. Zamiast śmierdzącego kupą ryczącego tobołka na schodach przybytku bożego, odkładamy tenże tobołek w specjalnym pojemniku przy szpitalu. Pamiętajmy jednak o dwóch sprawach- nie wszystkie okna to Okna Życia, wręcz większość to okna śmierci do których NIE WKŁADAMY BACHORA. Do Okna Życia możemy odłożyć bachora tylko w gabarytach nieprzekraczających rozmiaru samego okna. To ważne tym bardziej, że, czego pewno jeszcze nie wiesz – ty beznadziejny rodzicu z internetu! – wraz ze wzrostem, niektóre dzieci stają się coraz sprytniejsze i mogą same otworzyć takie okno od środka, pójść za wami do domu, albo, co gorsze, nakablować Siostrom kto je tam podrzucił i macie wtedy macie przechlapane.

Metoda #5 e-bay-bobo
Sprzedawanie bachorów było modne już od stuleci, teraz, dzięki internetowi staje się jeszcze prostsze. Nie dość , że porzucicie, to jeszcze zarobicie. Tylko pamiętajcie, polskie prawo zabrania sprzedaży bękarta w całości jak i w plasterkach. Musicie więc wznieść się na wyżyny dyplomacji w stylu „zaginął dom dla małego potworka” albo „nerkę oddam wraz z żywym pojemnikiem” . By nie czekać zbyt długo, aż towar dojrzeje, a potem się przeterminuje, warto kierować przekaz w odpowiednią stronę, czyli tam, gdzie przygarną każdego, tak więc zapamiętajcie: „saknade hem för den lilla monster” oraz ”Jag ger en njure till en levande container”. W razie wątpliwości, jak przymioty pomiotu obrócić w zalety:
1. Nie usiedzi na dupie ani chwili = dziecko ciekawe świata.
2. W kółko wrzeszczy „daj mi” = ma doskonale rozwinięte poczucie własnych potrzeb
3. Drze ryja = charakteryzuje się mocnym, dobrze wytrenowanym wokalem
0,3 sekundy do berserkera na podłodze w środku sklepu = jest bardzo sprawne fizycznie
itp.

Metoda #6 na babcię
To popularna, zwłaszcza w okresie letnim metoda. Coraz częściej może zakończyć się stuprocentowym powodzeniem. Jak? Zależy od stopnia zbabcienia babć. Porzucamy bachorzęta babciom, a one albo doprowadzą w niewyjaśnionych okolicznościach (”jak to możliwe, przecież zawsze ubierałam ją w szaliczek i czapeczkę, nawet jak było trochę ponad 20C?”) wyhodują rewelacyjne zapalenie płuc, nieleczone grozi śmiercią.Leczone przez babcię jej własnymi lekarstwami- tym bardziej. Albo inna sytuacja, babcie i dziadki zaniemogą znagła w trakcie (”no niesłychane, niosłam go na rękach i nagle nogi mi zdrętwiały, dobrze, że upadliśmy na beton, bo gdybym poszła kilka kroków dalej spadlibyśmy razem ze schodów na deskę z gwoździami a wtedy… strach pomyśleć”), ewentualnie zapchają żarłem do rozpuku. Tak, czy siak, z dziadostwem bachora możesz porzucić definitywnie.
red.nacz.mać
Like this at Facebook!
powrót na górę


5 POWODÓW DLA KTÓRYCH WARTO MIEĆ BACHORA

W naszym niezwykle potrzebnym magazynie zazwyczaj prezentujemy bachory z jak najgorszej strony i uczymy jak sobie tym dopustem radzić. Pamiętajmy jednak, że bachor nie jest całkowicie bezużyteczny – wciąż istnieją powody, dla których można sobie zmajstrować przynajmniej jeden egzemplarz. Oto najważniejsze z nich:

1. Twoi starzy dawno już zakręcili kurek z forsą, mówiąc: „jesteś dorosły, radź sobie sam”? No to patrzcie na to: nowe buty, rowerek, wakacje nad morzem – z dziadowskiej kiesy sypią się dukaty. Metoda „na wnuczka” sprawdza się nie tylko w przypadku mętów wyłudzających kasę od emerytek. Od dziś także wy możecie być jej beneficjentami! A jeśli uda wam się przekonać starych, że to wasz bachor potrzebuje PS3 albo MacBooka Pro, możecie przejść na zawodowstwo w tym fachu.

2. Bachor jest znakomitym usprawiedliwieniem zakupowego szału. Cała seria Lego Star Wars? Dla dziecka! Zamówić koszulki na Threadlessie? Dla dziecka! (a że przy okazji sobie koszulinkę? też coś!) Nikon z trzema obiektywami? Dla dziecka oczywiście (czymś trzeba mu robić te cholerne zdjęcia) Nowa fura? Dla dziecka, bo z tamtej wyrosło…
Właściwie jak się zastanowić to para szpilek Jimmy Choo też dla dziecka – mniej wkurwiona matka to dla bachora czysty zysk!

3. Mając bachora możesz bezkarnie spędzać czas oglądając disnejowskie bajki albo grając na konsoli. To się nazywa „wspólne spędzanie czasu z dzieckiem” a.k.a „rozwijająca rozrywka”. No i w Centrum Kopernik wpuszczą cię do zaklętych rewirów przeznaczonych tylko dla bachorów. How cool is that? (zery, zery madafaka hipster kul).

4. Jeśli jesteś „tatusiem” polecamy podryw na bachora. Wystarczy wyjść z gówniarzem do kawiarni i wyglądać bezradnie. Jakaś idiotka na pewno się na to narwie.

5. Sorry, piątego powodu nie udało nam się wymyślić. Ale cztery to też piękna liczba.
red.kaz

Like this at Facebook!
powrót na górę


NUTKI MALUSZKA

Tak! Choć nigdy w życiu nie posłuchalibyście z własnej woli Programu Drugiego Polskiego Radia, nie poszlibyście na koncert muzyki Baroku, ani nie kupilibyście sobie albumu Orfa, odkąd w brzuchu pojawiło się życie poczęte prawem kościelnym chronione, jesteście bombardowani propozycjami „a może by tak nieco klasyki dla smyka?”. Jasne. „Etiuda rewolucyjna” fenomenalnie wpisuje się w niespokojny czas wykonywania kolejnych testów ciążowych, „Toccata” dobrze podkreśli pierwsze wspólne rozmowy w klimatach ‘Bachor nadchodzi’, „Jezioro Łabędzie” ze swym radosnym finałem idealne jest z kolei na czas połogu. Przykłady można mnożyć, tymczasem was już głowa pewnie boli od tego nagromadzenia pitolących smyków, fukających organów i innych takich instrumentów dętych i strunowych uderzanych, z których istnienia nie zdawaliście sobie sprawy, bo syntezator tak nie umie. No ale ile można, nie? Człowiek całe życie słuchał radiowych powerplayów, czy coś, a tu nagle burza i napór.
No nic. Jeśli szukacie PRAWDZIWEJ ścieżki dźwiękowej do rodzicielstwa, oto ona

– Połączenie tego, co maluszki lubią najbardziej z tym, co robicie najczęściej, czyli najgorszych syntetycznych klawiszy i wrzasków w jednym wspaniałym gatunku muzycznym zwanym nintendocore. Jego ojcowie założyciele , Horse The Band nagrali nawet utwór, który zapewne nie raz odpowiada waszym nastrojom – na przykład gdy ONO znów coś demoluje, drze, rozlewa, podpala i niszczy. 3,2,1, „Murder”!

– Nie od dziś wiadomo, że dzieciaczki uwielbiają zasypiać przy dźwięku wiertarki, odkurzacza czy suszarki, ale powiedzcie sami, ile można stać nad łóżeczkiem i bzyczeć gnojkowi nad jego rozwrzeszczaną jaźwą sprzętem AGD. To kosztuje zbyt drogo, cytując klasyka polskiego rockrzyga. Dlatego proponujemy rozwiązanie najprostsze i niewymagające waszej zbytniej interakcji. Ot- jeden odtwarzacz z opcją powtarzania utworu, jedno dziecko, jedno łóżeczko i jeden utwór jednej jedynej i niepowtarzalnej grupy Throbbing Gristle.

– Zniszczenie i Pożoga- myśleliście kiedyś by nazwać tak syna i córkę, przyznajcie się. Niestety, w USC akceptują tylko małych Michaśków, Anielunie i inne Kasieńki, Zosieńki oraz Jadwinie. Tymczasem wy widzicie dokładnie jakie jest imię bestii. Po czwartej godzinie rozpieprzania waszego misternie umeblowanego sklejką regałopodobną z Ikei i kanapami z Emilki mieszkania możecie tylko puścić sobie taki oto wspaniały utwór, tak, by sąsiedzi nie wiedzieli, czy to jeszcze gra, czy już ktoś za ścianą skalpuje niewinne dzieciątka boże bez znieczulenia.

– Gdy aparat mowy rozwija się, bachorzęta często wymagają nagłych reakcji na własne pokrzykiwania. Ga ga ga, u u u , oh oh oh, i inne idiotyzmy, straszne nie? Nawet sobie człowiek porządnie przekląć nie może, bo zaraz się okaże, że zamiast tata, papa, baba, czy inne mama, dzieciak powie „ożeszkurwajapierdolę” i wtedy będzie głupio. Gdy już zaczniecie wymiękać wspaniałą alternatywą, pełną onomatopeistycznych, regularnie powtarzanych (jak w Teletubisiach! To nie może być złe) odgłosów będzie ten utwór.

– Muzyka bawi, uczy i wychowuje, piosenki przychodzą wam w sukurs nawet w najtrudniejszych momentach. Na przykład gdy dziecko po latach udręczania Was oświadcza naglę „Mamo, Tato, chcę wstąpić do harcerstwa”. Początkowo pokusa pozbycia się gówniarza i oddania go w ręce umundurowanych dzieci hasających po lasach ze sztandarami i innymi atrybutami swych ugrupowań, protobatalionów i innych archebojówek, wydaje się być kusząca. Niech wasza czujność nie pozostanie przytępiona. Skończy się na nieustannym wydawaniu pieniędzy na jakieś idiotyczne brezenty, bieganiu za bachorem na wszelkiego rodzaju spędy religijne, których musi pilnować, albo obserwowaniem, czy nie zadaje się ze złym towarzystwem podczas ogarniania tłumu rozentuzjazmowanych żałobników szturmujących jakiś Pałac Prezydencki po jakiejś męczeńskiej śmierci kogoś ważnego i innych. A te porażające sprawności, których nabędzie w drodze treningów? Aż strach pomyśleć co dzięki nim będzie mogło bachorzę zdemolować. Lepiej od razu zadbać o wyrobienie u pacholęcia adekwatnego stosunku do umundurowanych dzieci.

– O tym, że upragniony relaks w towarzystwie maluszka jest stanem nieosiągalnym, nie musicie dwa razy opowiadać. Wiemy jak jest. Dlatego na koniec pierwszego odcinka naszej nowej serii proponujemy prawdziwe cud-antidotum. Zapuszczacie tę piosenkę, bękarciątko podryguje lub jak zahipnotyzowane wgapia swe cielęce gały w ekran komputera, a wy na kanapie powtarzacie tylko – w myślach lub na głos – mantrę zawartą w refrenie tego ponadczasowego dzieła.

red.nacz.mać

Like this at Facebook!
powrót na górę


26 RZECZY, JAKIE (WCZEŚNIEJ CZY PÓŹNIEJ) OJCIEC POWIE DO SYNA:

1. Oczywiście, że Cię kocham. Tylko żartowałem.
2. Naprawdę chciałbym obejrzeć z Tobą Puchatka jeszcze raz, ale szef znalazł mi w końcu coś do zrobienia po godzinach.
3. Jest już szósta rano? Może zapytasz czy u babci wszystko w porządku, bo z jej pokoju dochodzą takie świszczące odgłosy.
4. Nie, kurwa! Nie ma u nich smaku jabłkowo-czekoladowego. A Świętego Mikołaja w ogóle nie ma!
5. No przepraszam, przepraszam, ale inaczej nigdy nie nauczysz się pływać.
6. Do wesela się zagoi. Nie płacz i stawaj na tej bramce!
7. Yyyy… Rodzice tylko się bawią. A ty podałbyś mi bokserki zamiast się gapić.
8. Chcesz do tego keczapu coś jeszcze?
9. Tak, bierz co tylko chcesz. Przestań tylko mówić.
10. Wiem, że mówiłem „co chcesz”, ale przecież nie miałem na myśli tego!!!
11. A wiesz, że miałbyś za to trzysta lizaków?
12. Pizza jest! No to gdzie postawiłeś tę swoją skarbonkę?
13. Nie wypiłem Ci mleka czekoladowego, jak śmiesz posądzać własnego ojca! Przecież w ogóle nie przynieśliśmy go ze sklepu!
14. To nie tak, że wszystko robimy po mojemu. Po prostu jesteś jeszcze za mały.
15. Nie, jesteś już za duży. Lodówka jest w kuchni.
16. Nie narzekaj, po prostu weź tę manetkę i naciskaj „X”!!!
17. No, uśmiechnij się do tej ładnej pani.
18. Aaaaa, to. To tylko fajka wodna. Twój dziadek palił z niej tytoń.
19. I to będzie nasza męska tajemnica dobrze? Aha, dzisiaj nie musisz myć zębów.
20. Przestań się mazać jak baba. Jak w ogóle możesz wierzyć w te bzdury o potworach?
21. Słuchaj, jak zaraz nie zamkniesz oczu i buzi, to przyjdzie dzieciojad.
22. Aaaaaargh!!! Wrrrrrr!!! Auuuuuuuuuuuu!!! Hahaha, no co ty, wygłupiam się tylko, nie trzeba od razu ryczeć!
23. Bardzo dobry pomysł! Ale to jak wróci mama.
24. Bo tak!!!
25. Jakkolowiek, synu. Jakkolwiek.
26. Jeżeli chcesz wiedzieć, to moja ręka na pewno boli mnie teraz bardziej od twojej pupy.
red.dad

Like this at Facebook!
powrót na górę


JAK POKONAĆ „ŻYCZLIWEGO”

Czasem to nie bachor jest źródłem problemu. Dziwne, ale prawdziwe. Niekiedy bowiem generatorem wkurwu okazuje się życzliwy przechodzień, sąsiadka (też życzliwa na pewno), staruszek w parku (życzliwy jak sam skurwysyn) czy inne tałatajstwo, które WIE LEPIEJ, czego twój bachor potrzebuje.
„Na pewno jest mu za zimno” – gdy twój bachor śmiga w kufajce przy 30 stopniowym upale. „Tak płacze? Na pewno jest głodne” – gdy twój bachor właśnie porzygał się z przeżarcia. „Żeby tylko maleństwo się nie zmęczyło” – jakby bachor się męczył w ogóle.
Zamiast się wkurwiać i kląć pod nosem odeprzyj mentalny atak za pomocą metody opracowanej przez najlepszych fachowców. Agenci Mossadu używają tyakich technik do wysadzania w powietrze niczego nie spodziewających się speców od energii atomowej. Buhahaha – beware!

– Na wszelkie zaczepki odpowiadaj: „Moje dziecko jest chore psychicznie”. Życzliwość znika od razu. Skuteczność gwarantowana!
red.kaz

Like this at Facebook!
powrót na górę


BABCIA JADZIA RADZI: Jak walczyć z plamami

Nieistotne, czy wasze dziecko ma 3 miesiące, 4 latka, czy 37 wiosen, zawsze znajdzie sposób by ubabrać sobie ubranko, zwłaszcza to najdroższe, wyjściowe, superładne i nowe. Nie zawaha się użyć do tego wszelkich możliwych sposobów. Plamy z marchewki, czekolady, trawy i haszu, rzygi, czerwone wino, wreszcie smar, lub bardziej poetycko towot. Tak, tak… bachory wiedzą jak zmienić nudne popołudnie głupiej kury domowej, albo wolny sobotni poranek samotnie wychowującego dzieci alkoholiczki i ćpunki ojca w atrakcyjną zabawę pt. „duży chemik”. Próbowaliście już wszystkiego. Wybielacz i wywabiacz pozostawiły gustowne obwódki bo nie użyliście „delikatnego podmuchu suszarki” by odciągnąć zbędną wilgoć przed wypraniem, sok z cytryny był smaczny, ale nie pomógł, po soli ze spirytusem boli was głowa, boraks piecze w nos, a soda oczyszczona nie zadziałała. Nie czarujmy się. Skoro doszliście do etapu rozcieńczania perhydrolu benzyną ekstrakcyjną , jest źle. Sprawa brudnego ubranka bachorzątka spędza wam sen z powiek? Jedyny sposób to totalna czystka. Nie, nie w szafie. Niestety dla zaplamionego ubranka nie ma już ratunku, zalane, zaćpane i upite detergentami mieni się zapewne wszystkimi kolorami brudnej tęczy i śmierdzi jak warsztat samochodowy na dalekim Uralu. Babcia Jadzia radzi, wyjmijcie mózgi swe, namoczcie przez noc w roztworze chlorowym i włóżcie z samego rana do otworu górnoczaszkowego. Tylko nie zapomnijcie o tym ostatnim. Bez mózgu co prawda nie widzicie różnicy, ale wasze bachory pewnie są bardziej spostrzegawcze i ewentualną silniejszą mentalną niedyspozycję mogą bezlitośnie wykorzystać przeciwko wam. No cóż, ewentualnie po tych wszystkich doświadczeniach na tkaninie, możecie bękarty jeb! – w formalinę i w słojach wysłać do dziadków. Nie zapominajcie jednak, że dziadkowie to tacy rodzice, tylko jeden krok do przodu, czyli mogą wam odesłać coś znacznie gorszego, nauczeni przykrymi doświadczeniami z przeszłości. Miejcie się więc na baczności.
Serdeczności
bab.cia.ja.dzia

Like this at Facebook!
powrót na górę

About notatkiwbiegu

Mama, dziennikarz, fotograf, podróżnik, zrzęda, czasem złośnik.
Ten wpis został opublikowany w kategorii BACHOR #5 i oznaczony tagami , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 Responses to BACHOR #5

  1. Pingback: Rzeczy (i czynności) zbędne « Bachor mag.

  2. do postulatów proponuję: karmienie rurą bezpośrednio do żołądka.

  3. Monka pisze:

    Jestem zachwycona, ponieważ wreszcie macie odwagę przeciwstawić się urojonemu kreowaniu „nadbrzusznych” Matek i Tych Super Woman z piaskownicy (w kontekście „zupki i kupki morda w ciupki”), kreowanych przez miesięczniki, służących jedynie podniesieniu poziomu sprzedaży reklam.
    Nie wiem jak Wy, ale Wasz Blog, może być szansą na podniesienie, również kilku tematów:
    a) Debilny przymus laktacyjny – jakoś moje Dziecko, pomimo tego, że jej Wyrodna Matka nie miała/i nie chciała karmić/nie mogła – ma IQ powyżej normy – versus SB (Super Bachor) w rodzinie.
    b) Szacunek dla Baby Rodzącej – jak można zmuszać Babki do cierpienia, mając narzędzia, które mogą zminimalizować ból.
    c) Brak szacunku dla procesu wydawania na świat Człowieka z perspektywy Kobiety. A co z Sex`em później?
    Od dzisiaj jestem Waszą Fanką i czekam na nadchodzące wydania.
    POzdr
    M

  4. Madzia pisze:

    Witam,

    Rewelacyjne pismo – super sposób na odstresowanie:) człowiek jednocześnie wie, że nie tylko on ma takie problemy. Widziałam program dzisiejszy mam nadzieje, że dzięki temu rozwiniecie skrzydła. Pozdrawiam

Dodaj odpowiedź do młoda matka franka i tosi Anuluj pisanie odpowiedzi